Ostatni autobus PKS-u do stolicy Dolnego Śląska odjeżdża o godz. 15.50. O żadnym wieczornym wypadzie nie ma więc mowy. Z Wrocławia mieszkańcy Wołowa wrócą najpóźniej o godz. 18.15.
- Połączeń jest za mało. Czasami mam problem z powrotem z Wrocławia. Muszę wybierać pociąg chociażdworzec jest daleko od mojego domu i przez to nadrabiam sporo drogi - tłumaczy - Urszula Żołyńska, mieszkanka Wołowa.
Przez taką siatkę połączeń PKS przegrywa konkurencję z pociągami. - Podróż pociągiem jest i szybsza, i tańsza - twierdzi Adriana Pająk .
Dyrektor ds. eksploatacji i inwestycji PKS w Wołowie Wojciech Rygielski sprawę tłumaczy prosto: firmy nie stać na wieczorne połączenia.
- Siatka połączeń wynika z analizy rentowności kursów. W przeciwieństwie do kolei naszej działalności nie dotuje ani państwo, ani samorządy, a koszta rosną - wyjaśnia dyrektor. - Wobec tego przegrywamy konkurencję z koleją.
Według dyrektora o ile ceny biletów PKS i PKP są zbliżone,o tyle autobusy znacznie przegrywają z czasem przejazdu.
- To będzie ciężko zmienić, bo połączenia drogowe są, jakie są. Chyba, że uruchomimy linię pospieszną, ale to spowoduje, że nie obsłużymy niektórych miejscowości na trasie przejazdu, co z kolei wpłynie na rentowność - mówi dyrektor.
Zapewnia, że PKS Wołów ma pomysły, jak konkurować z PKP. Na razie nie chce jednak zdradzać szczegółów. Póki co firma nie zamierza likwidować żadnych kursów.
- Przegrywamy z koleją czasem przejazdu. Nie zmienimy tego, bo drogi są, jakie są - mówi dyrektor PKS Wołów
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
