Od wczoraj na terenie Wałbrzycha trwają poszukiwania ciał, a w zasadzie szkieletów i czaszek z widocznymi śladami po postrzale w głowę. Badania prowadzi prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu. IPN zaalarmowała wałbrzyska delegatura wojewódzkiego konserwatora zabytków po sygnale od mieszkańca Wałbrzycha.
Wstrząsające odkrycie podczas prac ziemnych?
Mężczyzna podczas wykonywania prac ziemnych w okolicy wiaduktu przy ul. 1 Maja na Sobięcinie miał natknąć się na piwnicę, w której znajdowały się ludzkie szczątki... Konkretnie szkielety i czaszki z widocznymi śladami po postrzale w głowę. Miało być ich siedem.
W akcję poszukiwania miejsca ukrycia zwłok po egzekucji zaangażował się prokurator Konrad Bieroń z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu. A także archeolodzy i technicy kryminalistyczni z wałbrzyskiej policji. Miejsce prac zabezpieczali pracownicy kolei. Dla bezpieczeństwa.
- Rzeczywiście prowadziliśmy takie prace w Wałbrzychu. Ale nie przyniosły efektów. Nie znaleźliśmy tych szczątków. Na razie wstrzymujemy poszukiwania, ale nie zamykamy sprawy. Będziemy nadal weryfikować informacje, które mamy w tej sprawie - przyznaje prokurator Konrad Bieroń.
Na jutro zaplanowano przesłuchanie mężczyzny, który zaalarmował o wstrząsającym odkryciu konserwatora zabytków. Niestety, dopiero półtora roku po tym, jak go dokonał. Udało nam się z nim porozmawiać.
- Pracowałem wtedy w firmie, która kładła światłowód na tym terenie. Ja kopałem koparką miejsca, gdzie miały być ułożone te kable. Kopałem rów na trasie między ulicą Gwarków i 1 Maja w okolicach wiaduktu na Sobięcinie i natknąłem się na murek i drzwi... Bardzo mnie to zdziwiło, dlatego poszedłem zobaczyć, co tam jest - opowiada pan Michał.
- Kiedy udało mi się wejść do środka zobaczyłem coś strasznego. Siedem czaszek z przestrzeloną głową. W środku strasznie śmierdziało zgnilizną i czymś jeszcze... Było ciemno - dodaje
.
Dlaczego pan Michał nikomu o tym nie powiedział i dopiero po tak długim czasie zaalarmował służby? Chodziło o to, by nie spowalniać prac przy układaniu kabli światłowodu...
- Dlatego miejsce zostało zasypane. Ostatnio jednak zostałem zwolniony z tej firmy, a kiedy szef mnie zwolnił, postanowiłem, że powiem co wiem i pokażę to miejsce. To wszystko prawda co mówię. Przekazano mi, że za składanie fałszywych zeznań grozi kilka lat więzienia. Ja mówię prawdę - podkreśla stanowczo wałbrzyszanin.
Jutro będzie składał zeznania w tej sprawie. Do sprawy wrócimy.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?