Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stan wojenny w Malborku. Podregion "Solidarności" 13 grudnia 1981 roku liczył 25 tysięcy członków. Mamy swoich bohaterów

Anna Szade
Anna Szade
W momencie wprowadzenia stanu wojennego malborski podregion „Solidarności” liczył 25 tysięcy członków.
W momencie wprowadzenia stanu wojennego malborski podregion „Solidarności” liczył 25 tysięcy członków. Źródło: "Malbork dzieje miasta" Wiesława Jedlińskiego
13 grudnia 1981 r. to ważna data także w Malborku. Tego dnia nie można zapominać o bohaterach stanu wojennego. To dzięki nim żyjemy w wolnym kraju. Historia to nie tylko wydarzenia opisywane w szkolnych podręcznikach, ich uczestnikami były i są osoby, które żyją tuż obok.

Gdy rozejrzymy się uważniej dookoła, okaże się, że i w Malborku są ślady współczesnych bohaterów. Dali się poznać ponad cztery dekady temu. Ich życiorysy splecione są z najnowszą historią Polski. Wielu malborczyków uczestniczyło w wielkim festiwalu "Solidarności", który brutalnie został przerwany 13 grudnia 1981 r.

W całej Polsce w latach 80. działała ofiarna grupa zwykłych ludzi, którzy odważyli się być wolnymi. Byli to ludzie rodzącej się „Solidarności” - podkreśla Krzysztof Łaszuk, jeden z ówczesnych działaczy związkowych. - W podregionie Malbork 13 grudnia 1981 r., a więc w dniu wprowadzenia stanu wojennego, liczba jej członków przekroczyła 25 tysięcy. Pomimo zdelegalizowania związku, wielu jego członków nie zaprzestało swojej działalności niepodległościowej. Jednymi z nich była tzw. grupa malborska. Tak nazwał ją wojskowy prokurator stanu wojennego.

Sierpniowe strajki w 1980 r. w Malborku. "Solidarność" rodzi...

Stan wojenny w Malborku. Internowani wolni ludzie

Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni skazał wielu działaczy „Solidarności” z dekretu o stanie wojennym. Byli to: Kazimierz Derkowski, skazany na cztery lata więzienia; Jerzy Zięta, skazany na trzy lata i sześć miesięcy więzienia; Regina Tuszakowska, skazana na trzy lata i sześć miesięcy więzienia; Andrzej Laskowski, skazany na dwa lata i sześć miesięcy więzienia; Krzysztof Łaszuk - skazany na rok i sześć miesięcy więzienia.

To nie koniec. Wielu związkowców w stanie wojennym było internowanych i uwięzionych. To m.in.: Zdzisław Zając, Stanisław Kalinowski, Jan Bohdanowicz, Edward Reimus, Zygmunt Grabowski, Longin Wiśniewski, Stanisław Zachara, Witold Gierukas.

- Wszystkie te osoby po wyjściu z więzień czy miejsc internowania nigdy już do pracy nie mogły wrócić. Część osób wyemigrowała, doświadczyła tragicznych sytuacji rodzinnych, zawodowych i osobistych, niektórzy do dziś ciężko chorują. Inni już zmarli. Można by powiedzieć, że oddali Ojczyźnie to, co najlepsze: swoją młodość, talenty, zdrowie, życie. Winniśmy im cześć i pamięć - mówi Krzysztof Łaszuk.

Jak sami tłumaczą po latach, wówczas absolutnie nie czuli się bohaterami.

W stanie wojennym często z Malborka jeździliśmy do Warszawy na msze za Ojczyznę celebrowane przez bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. W naszej grupie często byli obecni: Leokadia i Kazimierz Derkowscy, Zdzisław Zając, Stanisław Kalinowski, Arek Goman i Regina Tuszakowska. Dziś wiem, że to był czyn wielkiej odwagi, zawsze ktoś nas śledził – wspomina Alicja Joryn z Malborka.

Zapomnieni malborscy bohaterowie z lat 80. ubiegłego wieku

Joryn przyznaje, że szczególnie prześladowani byli Leokadia i Kazik Derkowscy.
- Kazik po wyjściu z więzienia otrzymał paszport bez prawa do powrotu. Prokurator powiedział do niego, że jak nie wyjedzie z Polski, to zgnije w więzieniu. Wyemigrował więc z żoną do Australii. Kiedy w 1989 r. w Polsce przestał istnieć komunizm, wrócili do kraju. Smutne to, że „Solidarność” o nich zapomniała – komentuje Alicja Joryn.

Krzysztof Łaszuk był jednym z najmłodszych więźniów politycznych.

Często przypominają mi się tamte czasy. Z Reginą Tuszakowską jeździliśmy do Stoczni Gdańskiej, aby tam uczyć się „Solidarności”. W Malborku rozpowszechnialiśmy ulotki. W stanie wojennym, gdy wracałem z pracy w Pemalu zostałem aresztowany za kolportaż „bibuły”. Przebywałem w nieludzkich warunkach w więzieniach w Elblągu, Gdańsku i w Potulicach - opowiada. - W gdańskim więzieniu przebywał Józef Piłsudski i została rozstrzelona przez komunistów Danuta Siedzikówna „Inka”. Te fakty historyczne dodawał nam odwagi i sił w trudnych chwilach.

Po wyjściu z więzienia całkowicie zmieniło się jego życie.
- Do pracy nie mogłem wrócić, dalej byłem prześladowany, chorowałem. Musiałem zmienić miejsce zamieszkania – mówi. - Nie czuję się bohaterem, byłem i jestem zwykłym członkiem „Solidarności”. Uważam, że kto prawdziwie kocha Polskę, postąpiłby podobnie. Dziś winien jestem wdzięczność i pamięć moim znajomym z „Solidarności” i dziękuję Bogu za ten czas. Zawsze pamiętam o słowach Zbigniewa Herberta z „Przesłania Pana Cogito”: „ocalałeś nie po to aby żyć, masz mało czasu, trzeba dać świadectwo, (...) bądź wierny”.

Oświatowa "S". Duszna atmosfera w liceum

W malborskiej grupie niepodległościowej nie zabrakło też bohaterskich nauczycieli. O nich wspominała nauczycielka pracująca w tym czasie w Liceum Ogólnokształcącym im. Henryka Sienkiewicza.
- Niezależny Samorządny Związek Zawodowy ,,Solidarność” nie pojawił się nagle. Jego efektowne wejście w 1980 r. jako Panny "S" poprzedzone było umocnieniem grząskiego gruntu. Najwięcej działo się na Wybrzeżu. Komunizm powoli dogorywał, ale jeszcze miał groźne macki w postaci armii i służb bezpieczeństwa. Trzeba więc było działać „pod osłoną nocy”. Opowiadał mi o tym Zygmunt Grabowski, nauczyciel matematyki w naszym liceum – relacjonowała nam Stanisława Wojciechowska-Soja, wówczas polonistka z I LO w Malborku.

Matematyk, jak sam mówił, był związany z podziemnym ruchem oporu w Gdańsku.
- Jeździł na spotkania, w których uczestniczyli: Jacek Kuroń, Lech Kaczyński, Alina Pieńkowska i inni. Miał za zadanie przygotować malborski teren na nowe, zwłaszcza oświatę. Znalazł już wsparcie u Jasia Bohdanowicza, Edka Reimusa. Do nich dołączył Franek Majchrzak. Jeździli na spotkania i tworzyli tzw. listy woli składające się z osób gotowych na powstanie nowego związku. Było to niebezpieczne, ponieważ podejrzewali, że byli śledzeni przez tajniaków. I tak było. Kiedy odbył się strajk w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku, natychmiast tam z Frankiem Majchrzakiem pojechali. Franciszek od razu chciał aktywnie przystąpić do strajku, ale dostał inne zadania. Dowozili żywność strajkującym. Nadal prowadzili też agitację na rzecz utworzenia nowego związku. Jak wspominał Zygmunt Grabowski, Franek w tym okresie był niezastąpiony. Działał konsekwentne i dyskretnie, chociaż „szpicle” swoje robili - opisywała tamte dni pani Stanisława.

Grabowski został dość szybko zdekonspirowany, tuż za nim Edward Reimus i Jan Bohdanowicz.

O tym, że Jasiu zostanie aresztowany wiedziałem w chwili napadu na moje mieszkanie 13 grudnia przez czterech hersztów: trzech mundurowych i jednego cywila. Tajniak powiedział, że następny w kolejce będzie Edek Reimus, a po nim Bohdanowicz. Wiedziałem, że on niedawno wrócił ze szpitala, po chorobie sercowej. Powiedziałem to, a funkcjonariusz tylko szyderczo mi odpowiedział, że może to i lepiej, bo jak się dowie, to szybciej zdechnie… Później okazało się, że byliśmy w tym samym czasie w Iławie, ale nigdy nie doszło między nami do spotkania – tak Zygmunt Grabowski zapamiętał stan wojenny.

To właśnie on był najdłużej internowany spośród dawnych kolegów.
- Do grona pedagogicznego nie dochodziły żadne wieści. W ogóle w pracy panowała duszna atmosfera. Zbliżał się maj 1982 r. a drugiego dnia tego miesiąca Zygmunt obchodził imieniny. Zwyczajowo na dużej przerwie solenizanci częstowali kawą i ciastem. Wtedy ktoś wpadł na pomysł, aby zrobić koledze imieniny zaocznie. Koleżanki popiekły ciasta i konspiracyjnie stół został zastawiony łakociami. Jakież było zdziwienie, kiedy bohater dnia we własnej osobie pojawiał się w pokoju nauczycielskim, zwolniony z internowania. Tego nikt się nie spodziewał – przyznawała Stanisława Wojciechowska-Soja. - Najgorsze w tym było to, że tę imieninową akcję ktoś niewinny przypłacił stanowiskiem. Takie to były czasy…

Tekst po raz pierwszy ukazał się w "Dzienniku Malborskim" 14 grudnia 2018 r.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto