Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

Ewa Chojna
Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka
Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka Ewa Chojna
Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka. Bogusława Sobol przez wiele lat była docenianym terapeutą w ścinawskim domu dziecka. Do czasu aż szefową placówki została Ewa Cieślowska

Ponad 30 stron ma uzasadnienie wyroku sądu I instancji w sprawie mobbingu w domu dziecka w Ścinawie. Kolejne 20 stron to wyrok II instancji. Pozew złożyła wieloletnia pracownica tej placówki - Bogusława Sobol. Dlaczego? Ponieważ od czasu, gdy dyrektorem Powiatowego Centrum Opieki, Wychowania i Adopcji w Ścinawie została Ewa Cieślowska, żona radnego miejskiego Roberta Cieślowskiego z klubu radnych Lubin 2006, poszkodowana kobieta była poniżania, zastraszana i gnębiona przez swoją szefową.

Bogusława Sobol pracowała w ścinawskim domu dziecka ponad 30 lat. Przez te lata była pracownikiem nagradzanym za swoje oddanie i wkład w pracę. Jak sama przyznaje, bycie terapeutą było jej pasją. Kochała to, co robiła. Miała dobry kontakt z dziećmi i z wieloma wychowankami placówki nawiązała przyjacielskie relacje, które trwają do dziś. Jednak działania Ewy Cieślowskiej przekreśliły to wszystko.

- Ewa Cieślowska była moim dziesiątym dyrektorem - powiedziała nam Bogusława Sobol. - Już w pierwszych dniach zatrudnienia jej, zaczęły się, jakieś niczym nieuzasadnione, działania w stosunku do mojej osoby. Byłam zastraszana, poniżana i ośmieszana. Pani Cieślowska wydawała mi polecenia uwłaczające mojej godności. To było po prostu straszne. Czułam się upokorzona. Przez działania pani Cieślowskiej moje dobre imię zostało zszargane, zdeptane, moja godność została zniszczona.

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

Kobieta nie mogła się z tym pogodzić dlatego skierowała sprawę do sądu. Proces ciągnął się dwa lata. Bogusława Sobol wygrała w I instancji. Sąd przyznał jej 20 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Oprócz tego placówka miała zapłacić poszkodowanej 900 złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego, 1 tysiąc złotych tytułem opłaty sądowej i ponad 2 tysiące złotych tytułem wydatków sądowych związanych ze sporządzeniem do sprawy opinii biegłych. Powiatowe Centrum Opieki, Wychowania i Adopcji w Ścinawie pozwane jako pracodawca naszej bohaterki odwołało się od wyroku.

W II instancji wyrok zmieniono. Jednak sędziowie rozstrzygający apelację nie mieli wątpliwości, że Ewa Cieślowska stosowała mobbing w stosunku do swojej podwładnej. Zmieniono jedynie kwoty - osiem tysięcy złotych zadośćuczynienia, 460 złotych zwrotu kosztów zastępstwa procesowego, 400 złotych tytułem opłaty sądowej oraz 946 złotych zwrotu poniesionych w sprawie wydatków. Oprócz tego PCOWiA musiało zapłacić Bogusławie Sobol dodatkowe 198 złotych tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego.

Sytuacja z jaką spotkała się Bogusława Sobol, a którą sędziowie dokładnie opisują w uzasadnieniach wyroków jest po prostu straszna. Horror zaczął się w lipcu 2011 roku.
Jak się okazało, w momencie kiedy Bogusława Sobol wróciła do pracy po zwolnieniu lekarskim, Ewa Cieślowska pojawiła się w jej gabinecie z nowym pracownikiem - Piotrem Motylińskim, notabene obecnym radnym rady miejskiej z ramienia Lubin 2006. Dyrektorka PCOWiA oświadczyła pani Sobol, że od tej chwili jej biurko, szafka oraz komputer należeć będą do pana Motylińskiego. Mało tego, w niedługim czasie okazało się również, że pani Sobol nie tylko nie będzie miała gdzie pracować, ale również do jej obowiązków doszło mycie naczyń brudzonych przez nowego pracownika.

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

- Jako pedagog zostałam pozbawiona komputera, biurka, potem gabinetu - wspomina Bogusława Sobol. - Z dziećmi musiałam rozmawiać na korytarzu, bo nie było na to innego miejsca. Dostałam polecenie mycia brudnych naczyń po innym pracowniku - wspomina pani Sobol. Jednak to był dopiero początek. - Dyrektorka oskarżyła mnie o kradzież rzeczy należących do dzieci wtedy, kiedy mnie nie było w pracy. A kiedy byłam na urlopie dla podratowania zdrowia pani Cieślowska pisała różne donosy do Zakładu Ubezpieczeń Zdrowotnych, do sądu rodzinnego. Pisała nieprawdę i udowodniłam to przed sądem.
Po donosie jaki szefowa PCOWiA złożyła w ZUS, Bogusława Sobol musiała zwrócić ponad 18 tys. zł zasiłku chorobowego. Jednak sprawę skierowała do sądu i wygrała. Przed sądem rodzinnym musiała się również tłumaczyć z wymyślonych zarzutów dotyczących niewłaściwej opieki nad jedną z wychowanek domu dziecka, dla której Bogusława Sobol była sądownie ustalonym opiekunem prawnym.

- Stwierdzono, że ja bardzo dobrze wykonuję swoje obowiązki w przeciwieństwie do placówki - dodaje pani Sobol.

Sytuacja z dnia na dzień pogarszała się. We wrześniu 2011 roku, pod nieobecność pani Sobol, Ewa Cieślowska razem z Piotrem Motylińskim, przeprowadziła rewizję w jej starym pokoju, z którego od kilku tygodni korzystał jedynie Motyliński. Jeden z pracowników placówki zasugerował, że przeszukanie gabinetu należałoby przeprowadzić w obecności pani Sobol, ale jego uwagi nie zostały uwzględnione. Robiono zdjęcia, spis rzeczy stworzono na zwykłej kartce. Nagle w jednej z szafek znaleziono od dawana poszukiwany odtwarzacz MP4, który kilka miesięcy wcześniej miał zostać przekazany jednemu z wychowanków. Pani Sobol została oskarżona o kradzież urządzenia, a dyrektorka PCOWiA poinformowała o wszystkim swoich przełożonych - zarząd powiatu lubińskiego. Nie zawiadomiła jednak policji.

Bogusławie Sobol, która była terapeutą i opiekowała się wychowankami domu dziecka zmieniono również grafik pracy. Według nowych godzin miała ona prawo przebywać na terenie placówki jedynie w godzinach, w których podopieczni byli w szkole lub w godzinach nocnych. To uniemożliwiało jej wykonywanie obowiązków zgodnych w umową o pracę. Dopiero po kontroli Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego przywrócono pani Solbol normalne godziny pracy, które umożliwiały podopiecznym domu dziecka korzystanie z pomocy terapeuty.

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

- Takich sytuacji było wiele. Na początku nie chciałam pójść do sądu, byłam pewna, że jakoś dojdziemy do porozumienia z dyrektorką - powiedziała nam pani Sobol. - Po pewnym czasie, kiedy nic się nie zmieniało w zachowaniu dyrektorki, postanowiłam pójść drogą służbową i poinformować o wszystkim jej przełożonych. Napisałam pismo do starosty, do pozostałych członków zarządu powiatu. Poinformowałam o wszystkim również radnych powiatu. Niestety, nikt nawet ze mną o tym nie rozmawiał. Po miesiącu otrzymałam odpowiedź, że moje skargi są bezzasadne. Nie dość, że byłam nękana i poniżana przez panią Cieślowską, to jeszcze władza wykorzystała swoje stanowiska i zamiast bronić prostego pracownika, broniła swojego człowieka. Tego już nie mogłam znieść. Złożyłam pozew do sądu. Nie mogłam się pogodzić z taką niesprawiedliwością. Ja straciłam pracę, która była całym moim życiem, straciłam swoje zdrowie, natomiast pani Cieślowska nadal pracuje i ma się bardzo dobrze.

Rozmawiając z Bogusławą Sobol staraliśmy się dowiedzieć, dlaczego te wszystkie negatywne zachowania Ewy Cieślowskiej skupiły się właśnie na niej, ale kobieta nie potrafiła wskazać żadnego zdarzenia, które mogło rozpocząć otwarty konflikt pomiędzy nią, a nową dyrektorką.

- Nie znałam wcześniej pani Cieślowskiej - powiedziała nam. - Może to dlatego, że zawsze potrafiłam się porozumieć z innymi dyrektorami tej placówki, nigdy nie miałam takich problemów - zastanawiała się. - A może to dlatego, że pani Cieślowska po prostu jest mobberem. Trudno mi powiedzieć

.

Wiadomo jednak, że nie tylko sama Ewa Cieślowska mobbingowała Bogusławę Sobol. Również grono pracowników, którzy byli w łaskach nowej szefowej ubliżało kobiecie, wygłaszali komentarze, że "trzeba się pozbyć kreta", obrażali poszkodowaną, a nawet zeznawali przeciwko niej w sądzie.

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

Ci, którzy pozostawali lojalni wobec pani Sobol stracili pracę. Część zwolniła się sama nie mogąc znieść sytuacji panującej w placówce, innym osobom dyrektorka nie przedłużyła umów o pracę bez względu na ich dotychczasowe poświęcenia i dobre relacje z dziećmi.
Były również osoby, które najzwyczajniej w świecie bały się rozmawiać z Bogusławą Sobol, nagle zaczęły jej unikać jak ognia, bojąc się reakcji szefowej palcówki i utraty pracy.

- Poszłam do sądu bo moja godność została zdeptana. Nie miałam żadnej możliwości obrony. Nikt nie chciał mi pomóc - wspomina przykre chwile nasza bohaterka. - Kiedy zapadł wyrok poczułam ulgę. Przed sądem w końcu zostałam wysłuchana. Chodziło mi o sprawiedliwość i po dwóch latach walki doznałam tej sprawiedliwości.

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

O sytuację, która panowała w domu dziecka i brak jakiejkolwiek reakcji na krzywdę wyrządzaną pracownikom zapytaliśmy radnego Motylińskiego.

- Nie widziałem takiej sytuacji, żeby stosowano mobbing, za krótko tam pracowałem, by się wypowiadać na ten temat - powiedział nam.

Również starosta powiatu lubińskiego, Adam Myrda nie miał zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie. Pytany przez dziennikarzy o mobbing w domu dziecka stwierdził krótko: - Zarząd zajmie się tym tematem, szykujemy skargę do sądu najwyższego - po czym opuścił salę konferencyjną starostwa powiatowego w Lubinie.

Przygotowując artykuł wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Ewą Cieślowską. Niestety nie miała dla nas czasu, za to poinformowała, że prześle nam swoje oświadczenie. Czekaliśmy na nie do zamknięcia tego numeru tygodnika. Nie dotarło.

W pierwszej instancji zapadł już kolejny wyrok przeciwko Powiatowemu Centrum Opieki, Wychowania i Adopcji, tym razem o nierówne traktowanie pracownika. Wygrała kolejna podwładna pani Ewy Cieślowskiej, ale i tu, tak jak w sprawie pani Sobol, PCOWiA złożyło apelację. Obecnie powódka czeka na wyznaczenie terminu rozprawy apelacyjnej w sądzie okręgowym.

Ścinawa: PROCES O MOBBING w domu dziecka

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto